2017-11-26T21:27:28+00:00Październik 19, 2017|Categories: Ogólne|Tags: |0 komentarzy

Posadziłem już mnóstwo drzew, spłodziłem dwóch wspaniałych synków to i przyszła pora na budowę domu…
Jak dowiedział się Pan o konkursie organizowanym przez markę DAKO?
Tomasz: O konkursie dowiedziała się żona z Facebooka. Później przyjechała do nas bratowa żony i powiedziała, że słyszała w radiu RMF FM o takim konkursie i zapytała, czemu nie bierzemy w nim udziału, skoro właśnie budujemy dom. Pamiętam, jak żona odpowiedziała, że tego normalny człowiek nie wygra.
Dlaczego więc jednak wziął Pan udział w konkursie? Czy to była wspólna decyzja z żoną?
Tomasz: To była decyzja żony. To ona jest motorem napędowym wszystkich konkursów. Ja zajmuję się pracą, żona z racji tego, że mamy dwójkę małych dzieci, póki co nie pracuje zawodowo – takie właśnie konkursy są dla niej odskocznią.
Czy pamięta Pan moment, w którym stacja RMF FM zadzwoniła do Pana i poinformowała, że jest Pan w finale i zaraz wchodzi na antenę?
Tomasz: Oczywiście. Kiedy zadzwonił telefon, byłem w pracy. Pracuję w pogotowiu, w zespołach ratownictwa medycznego. Redaktor, który ze mną rozmawiał powiedział, że zakwalifikowałem się do finału i za jakieś 5-6 min będę wchodził na antenę.
Jaka była Pana reakcja?
Tomasz: Szok. Niedowierzanie. Nerwy. Emocje. Wszystko naraz. Poprosiłem kolegę, aby w razie czego pomógł i mi asystował. Zdążyłem w międzyczasie jeszcze szybko zadzwonić do żony, że jest taka sytuacja. A ona zadzwoniła już z tą informacją do całej rodziny, aby kibicowali przy odbiornikach radiowych. Gdy zadzwonił RMF FM, usłyszałem jeszcze kilka słów organizacyjnych przed wejściem na antenę i zapoznałem się z moją przeciwniczką. I padło pytanie, i moja odpowiedź i udało się!